czwartek, 14 lutego 2013

Siedem grzechów niewdzięcznego autora

(odpowiedź na komentarze)

I włączyła telewizor z prawdziwie szczerym zamiarem obejrzenia serialu. A wtedy oni, ci na górze, zaczęli stukać, pukać i wiercić dziury w ścianach. I wyłączyła telewizor, zabierając się za pisanie kolejnej notatki, gdyż świdrujący, wołający o pomstę do nieba dźwięk wiertarki nie pozwalał na oglądanie dalszych losów Ferdynanda K.

Ktoś w jednym z komentarzy napisał, że rozpoczynanie zdania od samogłoski jest znamienne dla stylu biblijnego (autorka komentarza zapewne usłyszała to stwierdzenie na polskim i próbowała błysnąć wiedzą), więc specjalnie dla niej postanowiłam w taki właśnie sposób rozpocząć swój dzisiejszy wywód.

Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że „Świat według Kiepskich” to serial dla ludzi inteligentnych (zaraz ktoś mi pewnie napisze w komentarzu, że uważam się za istotę superinteligentną, bo tak mi wyszło w teście IQ na TVN-ie). Trzeba odrobinę ruszyć główką, żeby zrozumieć, co poeta… ekhm… znaczy  twórca miał na myśli, w tak prześmiewczy sposób ukazując polskie społeczeństwo. Jednak zapewne istnieje też spora grupa osób, dla których „Kiepscy” to po prostu marna komedia o menelowatym bezrobotnym, któremu żona w każdym odcinku zadaje zasadnicze pytanie: „A w pośredniaku byłeś?”. W serialu tego typu nikt nie znajdzie elementów grozy, prawdziwej sensacji czy wielkich dramatów miłosnych. Nikt nie będzie opłakiwał śmierci głównego bohatera, narażonego na konfrontację z kartonem,  bo nawet, jeżeli w jakimś odcinku bohater zginie, to w kolejnym będzie miał się już dobrze, siedząc na fotelu, popijając piwko i złorzecząc na łysego sąsiada, który jest mendą, świnią i oszustem bazarowym.

Do czego piję i co to ma wspólnego z oceną pracy oceniających nasz blog? W sumie niewiele, poza tym, że gatunki zarówno seriali jak i tekstów są różne i nie powinno się w komedii szukać fabuły rodem z thrillera. A nie, jeszcze jedno się z tym łączy - gusta. Gusta są różne, jednak nie wyobrażam sobie, żeby krytyk, po obejrzeniu „Teatru śmierci” Kantora, napisał w recenzji, że wszystko było do bani, bo brakowało komizmu.

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego odzewu na „blogaskowy pościk”. Komentarze były różne, wydaje mi się, że przeważały pozytywne (jeżeli się mylę,  pewnie ktoś mi to wytknie prędzej czy później, więc bez obaw), ale z niektórych stron poszła lawina. „Gówniara, małolata, wielka polonistka” itp. itd.
Teraz pewnie powinnam się kajać i błagać o wybaczenie różnych komentujących osobistości za mój jakże haniebny wybryk. Zamiast tego, jako pokutę, pozwoliłam sobie wypisać moje:


SIEDEM GRZECHÓW GŁÓWNYCH 


1. Napisanie krytycznego artykułu.
Autorze, oceniające mają immunitet na krytykę. Nie wolno powiedzieć o nich złego słowa. Nie bierz przykładu ze mnie, ja jestem "biednym, skrzywdzonym dzieckiem (z rysą na psychice)", na dodatek emanuję "żądzą zemsty", a wszystko tylko dlatego, że"nie potrafię przyjąć krytyki".

2. „Jechanie” po ocenialniach.
Zapamiętaj, drogi autorze. Kiedy oceniająca po tobie pojedzie, nadstaw drugi policzek. Nawet, jeżeli wiesz, że nie ma racji, nie mów o tym nikomu. Takie rzeczy trzeba zamiatać pod dywan. Nie wolno dopuścić, żeby ktokolwiek dowiedział się o kompromitacji.

3. Niewdzięczność.
Autorze, wiedz, że oceniające wkładają masę czasu i  trudu, żeby cię zgnoić. Doceń to!

4. „Pisanie fanfika tylko po to, żeby kpić, szydzić, drwić, wyśmiewać się z ciężkiej, żmudnej, wręcz heroicznej pracy oceniających”.
Autorze, weź pod uwagę, że czytanie z zrozumieniem niektórych boli. Napisanie wyraźnie  (nie małym druczkiem, do którego czytania niezbędna jest lupa), że ff powstał na forum dla zabawy, dopiero potem został wklejony na blog, nie skutkuje).

5. Posiadanie czasu.
Bo jak ktoś śmie posiadać czas na pisanie czegoś dla zabawy i wstawienie tego na blog! Toż to karygodne!

6.  Brak współczucia dla „gorszego dnia”.
Autorze, wiem, że szukanie dla oceniających usprawiedliwienia na siłę to kiepski pomysł. Zwłaszcza, kiedy rzekomy „gorszy dzień” jest widoczny w każdym komentarzu oceniającej i decyzjach właściciela ocenialni. Ale musisz to uszanować. To nic, że nikt nie szanował ciebie.

7. Znęcanie się psychiczne i publiczne.
"Tak na twój język jest to znęcanie się psychiczne i publiczne(bo przecież internet jest dostępną formą komunikacji)." Autorze, uważaj, co piszesz publicznie. Każda forma odpowiedzi na „objechanie cię” może zostać użyta przeciwko tobie!

Sąsiedzi przed chwilą przestali wiercić. Szkoda, że „Kiepscy” już się skończyli. Ale jest prawie dwudziesta pierwsza, więc ja, gówniara, małolata (mogłabym napisać, że pełnoletnia jestem już od wielu lat, ale wtedy zapewne padłby argument „że mam umysł gimnazjalistki” i pytanie „czy robiłam prześwietlenie czaszki, żeby być pewną, że  w ogóle mam mózg”) powinnam pójść spać. Zanim jednak pójdę spać, będę „na tyle głupia” i opublikuję swoje „farmazony” - jak to określiła jedna z komentujących. Cóż, czego się nie robi dla sławy…

Dziękuję wszystkim za zainteresowanie tematem. Może, jak już zdobędę sławę, zaczną w ocenialniach „głaskać mnie po główce”. :)

Sanu